Grupa Oto:     Bolesławiec Legnica Środa Śl. WielkaWyspa Wrocław Powiat Wrocławski Nieruchomości Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Bolesławiec
Indianie i smolarska „gorzałka”

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Każdy, kto czytał tak zwane „powieści indiańskie” wie, że nasi czerwoni bracia potrafili długotrwałymi postami i magicznymi zabiegami wprowadzać siebie w szczególny rodzaj transu, pozwalającego im rzekomo dostrzegać zjawiska, które traktowali jako przepowiednie i rozliczne życiowe wskazania. Takie umartwienie organizmów wymagało jednak prawdziwego hartu ducha i głębokiego szacunku dla tradycji, przekazanych przez przodków.
Indianie i smolarska „gorzałka”

Indianie i smolarska „gorzałka”
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Indianie i smolarska „gorzałka”
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Indianie i smolarska „gorzałka”
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.

Niestety, pojawił się biały człowiek i pokazał im, że bez większych wyrzeczeń i wysiłku można radośnie obcować z cieniami przeszłości i łatwo zapominać – co prawda na krótko – o różnych kłopotach i niedogodnościach życia codziennego. Zapewniała to sprzedawana czerwonoskórym podła zazwyczaj berbelucha, zaprawiona wszelakimi truciznami, wzmacniającymi jej rujnujące psychikę i zdrowie działanie. Cynicznie ową „whisky” wymieniano za sterty skór zwierząt futerkowych - a czasem nawet złote ozdoby.

Tak – człowiek dość szybko znalazł sposób na uczynienie z szarości życia barwnej iluzji, kończącej się jednak smętnym powrotem do jeszcze czarniejszej rzeczywistości, spotęgowanej bowiem bolesnym łupaniem w łepetynie. Co więcej – potrafił w barbarzyński, bezczelny sposób na haniebnym procederze rozpijania bliźnich robić „wspaniałe” interesy …

W naszej okolicy rozległe lasy – a w nich mnogość drzew iglastych, - od wieków pozwalała na pozyskiwanie żywicy i produkcji dość prostymi metodami doskonałej smoły. Ale nie tylko !

Owe nieskomplikowane „zakłady przeróbcze” umiejscawiano przede wszystkim w borach. W nich to poddawano procesowi prażenia wszelkie odpady i nieużytki drzewne. Tak uzyskiwano smołę, później otrzymywano także spirytus drzewny, terpentynę i podobne produkty. Zajęciem tym – zwłaszcza w wiekach odległych od współczesności - trudnili się głównie ludzie twardzi, nawykli do niewygód i samotności. Kiedy przed wieloma dziesiątkami lat zapadał zmrok, ich zatopione w kniei chaty rozjaśniały mizerne światła kaganków, a zebrani w skromnych izbach rzemieślnicy chętnie opowiadali sobie różne przerażające historie, mające się jakoby dziać w mrocznych puszczańskich ostępach.

Z czasem na miejscu owych, niezbyt wytwornych chat i różnorakich bud zaczęto wznosić bardziej trwałe obiekty, wyposażano je też nieco staranniej dbając o elementarne potrzeby ich lokatorów. Potem i te zabudowania zastąpiły zupełnie przyzwoite domostwa, zachowujące jednak tradycyjne nazwy.

Do końca drugiej wojny światowej istniały więc na terenie obecnej gminy Osiecznica dwie duże, złożone z kilku zabudowań gospodarczych i domostw mieszkalnych śródleśne kolonie, noszące nazwy Górna Smolarnia i Dolna Smolarnia. Po obydwu pozostały obecnie jedynie ledwie wystające spod ściółki ruiny.

Jedna z nich funkcjonowała w pobliżu Tomisławia. Opodal głównej leśniczówki, posiadającej kilka studni i naziemnych pomieszczeń gospodarczych, przygotowano niegdyś specjalne, obetonowane podziemne bunkry, umożliwiające bezpieczne przechowywanie beczek z terpentyną i smołą. Nie udało się ustalić, czy produkowano w tym obiekcie spirytus drzewny, jednak z racji pewnego znaleziska trzeba tej truciźnie poświęcić w tym miejscu kilka słów.

Najogólniej mówiąc - ów groźny dla zdrowia i życia alkohol metylowy powstaje w wyniku suchej destylacji drewna - i taką metodą otrzymywano go do roku 1923. Metanol używany jest jako rozpuszczalnik - rozpuszczają się w nim bowiem żywice, pokosty i tłuszcze – oraz w produkcji barwników i lakierów.

Niestety, ten zabójczy „trunek” ma smak i zapach niezwykle zbliżony do alkoholu „spożywczego” - więc kierując się takimi cechami nie można ich łatwo od siebie odróżnić, zaś śmiertelna dawka tej trucizny wynosi zaledwie kilkadziesiąt gramów ! Co gorsza, skutki zatrucia mogą wystąpić po kilku lub kilkunastu godzinach, bywa jednak, że pojawiają się dopiero nawet po trzech dniach od spożycia. ..

Kiedy więc spod warstwy spróchniałej ściółki, przemieszanej z ułamkami ceramicznych skorup, wydobyto nietkniętą butelkę z pięknie wygrawerowanym napisem „Cognac”, zawierającą resztki jakiegoś płynu - pierwsze podejrzenie kazało sadzić, iż nie jest to żaden szlachetny trunek, lecz raczej próbka straszliwego alkoholu metylowego. Co prawda nie była to ciecz bezbarwna, a raczej brunatna bryja, która po próbie zapalenia zapłonęła bardzo ochoczo, szybko do cna znikając z dna metalowej puszki.

Trudno autorytatywnie stwierdzić, czym była w istocie owa smolarska „gorzałka”, dzisiaj trwałą pamiątkę po jej znalezieniu stanowi pusta od dawna butelczyna z napisem „Cognac”…

Więcej informacji znajdziesz w gazecie średzkiej
Express Średzki


Zdzisław Abramowicz



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
odwiedziny: 122622
Dzisiaj
Niedziela 25 sierpnia 2024
Imieniny
Belii, Ludwika, Luizy

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl