Grupa Oto:     Bolesławiec Legnica Środa Śl. WielkaWyspa Wrocław Powiat Wrocławski Nieruchomości Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Wrocław
Rowerzyści za kratami

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Kilkumiesięczny pobyt w przepełnionej celi, razem z grypsującymi, to nie sielanka. Szczególnie, jeśli trafiło się tam za jazdę rowerem po pijanemu. O życiu w zakładzie karnym opowiadają byli więźniowie.

54-letniego mężczyznę policja wcześniej trzykrotnie zatrzymywała za jazdę rowerem po alkoholu. Po ostatniej „wpadce” prokurator zażądał roku więzienia i grzywnę na rzecz osób niepełnosprawnych. Kiedy jednak skazany rowerzysta zgłosił się w wyznaczonym terminie do Zakładu Karnego nr 1 przy ul. Kleczkowskiej we Wrocławiu nie został przyjęty.

- Przyjechałem pod bramę po godzinie 15. Okazało się, że o tej porze strażnicy i personel kończą pracę. Powiedziano mi, żebym gdzieś przenocował i przyszedł na drugi dzień rano. A gdzie ja miałem nocować? W parku? Wróciłem do domu i ukrywałem się przez kilka miesięcy – relacjonuje pan Czesław Kędzierski.

Oddział zamknięty

Mężczyznę złapano jak pracował latem na jednej z budów. Ubrany był w spodnie robocze, sandały i koszulkę. Na kilka tygodni trafił na oddział zamknięty, gdzie pensjonariusze nie mogą spacerować po korytarzu. Oddział półotwarty był w tym czasie remontowany.

- W czteroosobowych celach przebywało po osiem i więcej osób. Panował straszny ścisk, co fatalnie wpływało na atmosferę. Było wielu takich jak ja „kolarzy”, sporo dilerów, złodziei i pospolitych bandytów – opowiada były więzień.

Zdaniem Ireneusza Muchy z Centralnego Zarządu Służby Więziennej w Warszawie, osadzonych rowerzystów traktuje się tak samo, jak innych pensjonariuszy. - W polskim więziennictwie nie ma podziałów na lepszych i gorszych. Nie ma podstaw, aby traktować osadzonych w jakiś szczególny sposób – uzasadnia major Ireneusz Mucha.

Grypsujący siedzą z „kolarzami”

Każdy dzień zaczyna się tak samo. Punkt szósta odzywa się syrena. To znak, aby wstać i ubrać się. Po chwili wchodzi strażnik, któremu melduje się skład celi. Później funkcjonariusz sprawdza kraty w oknach i wychodzi.

Czesław Kędzierski siedział też z grypsującymi, na których „kolarze” mówili „szamaki”. Ci nie podają nikomu rąk i z nikim nie rozmawiają. Inni więźniowie musieli ich informować o wszystkim co robią. Wielu grypsujących chciałoby pracować, ale na to trzeba sobie zapracować, a „szamaki” nie uchodzą za wzorowych więźniów. Jednak wbrew panującej opinii żyją dobrze ze strażnikami.

Gdy więzień pracuje ma więcej swobód. Bywa, że pracodawca przymyka oko na przykład na nielegalne widzenie z żoną. Czasami kupuje piwo i lepsze jedzenie. W pracy można też po kryjomu zadzwonić do znajomych. W więzieniu posiadanie telefonu jest surowo zabronione. Praca rozładowuje ciężką atmosferę przepełnionych cel. Oprócz tego więzień otrzymuje dodatkowy przydział papierosów.

- Dwa lata temu w jednej z hurtowni przy ul. Robotniczej zarabiałem trzy złote na godzinę i nie narzekałem. Wiem, że dziś stawki są większe. Ale nie każdy pensjonariusz może pracować – podkreśla Adrian Porada z Kątów Wrocławskich, który również siedział za jazdę rowerem po pijanemu.

Nie siadaj na rower człowieku

„Kolarze” obalają mity, że w zakładzie karnym jest jak w hotelu i w każdej celi gra telewizor. Jedyną grupą zadowoloną z więziennych murów są chyba bezdomni. Tym nie przeszkadza zbita szyba w celi, czy zapachy z ubikacji.

- Są oczywiście więźniowie, którzy mają komputer, radio czy telewizor. Siedzą w celach zamkniętych z wieloletnimi wyrokami za morderstwo lub inne przewinienia. Jednak nikt nie chciałby mieć takiego dobrobytu – dodaje Adrian.

Każdy myśli o dniu, w którym opuści bramy zakładu. Wielu ma nowe postanowienia, chcą odmienić swoje życie na lepsze. Nie brakuje jednak i takich, którzy myślą o zemście... Pensjonariusze mają nadzieję, że przed wyjściem nie odwiedzi ich urzędnik, tzw. „dolewa” – nosiciel złych informacji. - „Dolewa” informuje, że wyjście zawieszono, bo przykładowo prokurator wniósł apelację i do odsiadki ma się kolejne pół roku. Każdy wychodząc modli się, aby nie spotkać złego wieszcza – tłumaczy Adrian Porada.

Czesław Kędzierski trafił do więzienia w maju 2006 roku. Wypuszczono go przed Bożym Narodzeniem. Zakład karny podarował mu zimową kurtkę i adidasy. Strażnik, którego poznał, poradził mu na odchodne: - Czesiek, jak pijesz nie jedź rowerem. Nie siadaj na rower człowieku.

- Obecnie na 1400 osadzonych w Zakładzie Karnym nr 1 we Wrocławiu, 150 to kierowcy skazani prawomocnymi wyrokami – informuje Marek Łażewski, rzecznik więzienia przy ul. Kleczkowskiej.

Więcej informacji znajdziesz w gazecie średzkiej
Express Średzki


Jacek Bomersbach



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
odwiedziny: 30699
Dzisiaj
Niedziela 25 sierpnia 2024
Imieniny
Belii, Ludwika, Luizy

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl