Wyprawa Kross The Himalaya 2018 należy do najambitniejszych w jego całej karierze. Teraz jedzie przez odcinek zwany Moon Valley, opowiadając o kolejnym etapie.
- To już 432 km za mną, przejechane po słynnej wysokogórskiej drodze Srinagar-Leh Highway. Droga łączy też dwa światy: muzułmański Kaszmir i tybetański Ladakh. Granicą jest Mulbekh, gdzie znajduje się wykuty w skale posąg Buddy. Fizycznie te dwa światy są rozdzielone dwoma przełęczami. Najpierw jest Namika La, położona na wysokości 3834 m n.p.m., a po 40 kilometrach Fotu La na wysokości 4108 m n.p.m., gdzie na szczycie po mozolnej wspinaczce czekało mnie niezwykłe powitanie – opisuje Marcin Korzonek. – To tak jakbym brał udział w wyścigu kolarskim. Okazało się, że to grupa rodaków-uczestników wycieczki widziała jak wdrapywałem się mozolnie pod górę z polską flagą przytroczoną do rowerowej sakwy. Niektórzy nawet mnie skojarzyli jeszcze z Polski. Zdjęciom i rozmowom nie było końca – zaznacza.
Ale to nie koniec miłych wrażeń dla polskiego podróżnika tego dnia. Podczas przyjemnego zjazdu do Lamayuru pierwszy raz w trakcie swojej ekspedycji miał okazji zjeść coś nieindyjskiego – pizzę. A to prawdziwa bomba kaloryczna! Znad talerza rozpościerał się malowniczy widok na buddyjski klasztor. Teraz rusza dalej drogą, którą na mapie opisano jako Moon Valley. I faktycznie można tam spotkać niesamowite kolorowe formacje skalne, zachwycające zarówno formą jak i kolorami: żółtym, fioletowym i zielonym.
- Ostatni dzień jazdy do stolicy Ladakhu - Leh to same rekordy: dystans: 91 km, 1500 metrów w pionie, 6,5 godziny ciągłej jazdy, 73 km/h. To są Himalaje, tu nie ma płaskiego asfaltu. Bezustannie mam pod górę albo w dół. Podjazdy na 3500 m i zjazdy 500 m w dół to codzienność – śmieje się Korzonek.
Teraz wielbiciel dalekich wypraw rowerowych dwa dni odpoczywa, aklimatyzuje się do wysokości i stara o pozwolenie na wjazd do doliny Nubry. Aby tam dotrzeć śmiałek musi pokonać dwie przełęcze o wysokości ponad 5000 m n.p.m. - Khardong La i Chang La. Należą one do najwyższych na świecie.
Podróżnik znajduje się w Indiach od 16 sierpnia i w planach ma pokonanie słynnej, ekstremalnie niebezpiecznej wysokogórskiej drogi Manali-Leh w regionie Ladakh, mierzącej 480 km długości. Znajduje się na nich wiele przełęczy, w tym 5 najwyższych na świecie o wysokości od ok. 4000 m do ponad 5300 m n.p.m. Łącznie, licząc wysokie podjazdy, w ciągu 36 dni podróży musi pokonać dystans ponad 1000 km. Bez żadnego wsparcia i nocując za każdym razem w namiocie. Dla rowerzysty, walczącego z mocno rozrzedzonym powietrzem tej okolicy nazywanej powszechnie Małym Tybetem, to tak ambitne wyzwanie jak dla himalaisty zdobycie ośmiotysięcznika. Wrocławianin wsiadł na trekkingowy model KROSS Trans 11.0, który dociążył ponad 30-kilogramowym bagażem, nie zapominając o panelu słonecznym i potężnych zapasach wody. Finał jego podróży ma nastąpić 20 września.