Gazeta powołuje się na spór, jaki w związku ze swobodnym dostępem do rynków pracy od tygodni toczy się na linii Zachód-Wschód Europy. Przed nadużywaniem świadczeń socjalnych przez Bułgarów i Rumunów przybywających do RFN ostrzegał szef CSU Horst Seehofer, Cameron to samo odniósł do miliona Polaków, którzy po roku 2004 wyemigrowali do Wielkiej Brytanii.
Nie są odosobnieni w tym przekonaniu. "Skrajnie prawicowi populiści w Holandii i Francji, jak Geert Wilders czy Jean-Marie Le Pen i jego córka Marine już przed laty zrobili wrogów z polskich pracowników sezonowych i hydraulików" - zaznacza "FR". Od swej tradycyjnej tolerancji wobec imigrantów odchodzi Szwajcaria.
"Fakty zadają kłam twierdzeniom populistów" - donosi gazeta. "Tam, gdzie patrzy się w trzeźwy sposób, mowa o stratach ponoszonych przez Wschód - i zysku osiąganym przez Zachód". Naukowcy nazywają ten fenomen "braindrain", co tłumaczone jako "odpływ mózgów" mówi więcej, niż liczby.
"Na Zachód emigrują najlepsze głowy Wschodu. Mowa o specjalistach IT, lekarzach, fachowcach, także o opiekunkach. Kto zaprzeczy, że oprócz serca potrzeba też mądrej głowy, by jako niedrogi "polski anioł" pielęgnować niemieckich lub holenderskich chorych z demencją?" - pyta "FR". Przypomina, że od chwili wejścia Polski do UE Polska straciła ponad dwa miliony ludzi, którzy wywędrowali na Zachód świadcząc tam wartościową pracę. W Polsce ich brakuje. Brakuje też ich podatków.
Donald Tusk, tuż po wyborze na premiera w 2007 roku, uruchomił program powrotu emigrantów - bezskutecznie. "Bo polscy lekarze i mechanicy zarabiają w Niemczech, Austrii albo Szwajcarii trzy do pięciu razy więcej niż we własnym kraju". Efektem jest skandaliczna sytuacja w systemie opieki zdrowotnej. W porównaniu z Niemcami, w Polsce przypada na głowę połowa tyle lekarzy, a co piąty z nich powinien być na emeryturze, ale pracuje, bo nie ma następców, "a za to wschodnioeuropejscy lekarze z sukcesem pracują w Skandynawii" - donosi "Frankfurter Rundschau".
Perspektywy zrobienia kariery przyciągają także wschodnioeuropejskich maturzystów, którzy wolą studiować w Paryżu, Londynie albo Berlinie, gdzie przy okazji zdobycia wykształcenia mogą nauczyć się obcego języka. "Ponad 1,5 miliona Polaków żyjących w Niemczech nie bez powodu uchodzi za najlepiej zintegrowaną grupę imigrantów" - konstatuje "FR".