Czym jest wystawa i jak powstała wyjaśnia jej twórca Jurek Kozieras:
- Jest to opowieść o tym, że przedmioty potrafią mówić własnym głosem.
Mieszkam na wrocławskim Gaju, tuż obok lamusa minionej codzienności, czyli dawnego wysypiska. Gdy przed paru laty zaczęto kopać nowe fundamenty nowych domów, razem ze zwałami ziemi pojawiła się przeszłość w postaci rozbitej ceramiki, zardzewiałego żelastwa, strzępów gazet, zdeptanych podeszw, buteleczek po lekarstwach i kosmetykach, pokaleczonych lalek i wielu innych. Obfitość oraz różnorodność przedmiotów, które jako przypadkowy przechodzień znalazłem, była tak wielka, że udało mi się z nich upleść wątki nie tylko wrocławskie czy śląskie. Mogłem również nawiązać do klasycznych motywów i tematów malarskich, podjąć próbę dialogu z mistrzami różnych epok, a szczególnie z dadaistami. Dzięki obfitości Gaju jeszcze teraz powstają nowe prace, a te wcześniejsze są wzbogacane, często nawet wielokrotnie, pod dyktando nowych znalezisk. Chciałbym, żeby dzięki znalezionym przeze mnie przedmiotom, można było usłyszeć różne opowieści. Wyjątkowe, ale i zwyczajne, liryczne i komiczne, nie tylko o ludziach żyjących w tym miejscu.
Do tak wspaniałego wstępu można dodać już tylko, krótkie, ale jak najbardziej szczere – warto!