Lwów – z dołu i z góry
Jednym z punktów programu trzydniowej wizyty, ku ogólnemu zadowoleniu, jest Lwów – miasto wielu kultur, narodowości i wyznań. Miasto kontrastów, miasto pełne uroku i szczególnego klimatu. Miasto dla jednych polskie, dla drugich ukraińskie, o które walczyli i za które ginęli i jedni i drudzy – i jedni i drudzy przekonani, że to właśnie oni mają do niego największe prawo.
Śladami zwykłych batiarow i śladami wybitnych ludzi (kultury czy sztuki choć nie tylko) chodzimy przez dwa dni. Zdecydowanie za mało. Chciałoby się więcej. Lwów wciąga urzeka, zachwyca. Turystów z różnych stron świata mnóstwo i trudno się temu dziwić, bo i jest co oglądać. Cerkwie, kościoły, zabytki świeckie, czy słynny lwowski bruk... – wyliczać można długo. Miasto zachwyca zarówno „z dołu” jak i z lotu ptaka – z punktu widokowego na szczycie wieży miejskiego ratusza. Ponad czterysta schodów naprawdę warto pokonać.
Biało-czerwono i niebiesko-żółto
Najbardziej chyba nie możemy się doczekać wizyty na Łyczakowie. Plan dnia napięty, ale tu nie przyjść nie można. Nekropolia-muzeum i najważniejszy dla chyba każdego świadomego Polaka cmentarz Orląt Lwowskich – tu nie da się nie zwolnić tempa. Rzędy krzyży z biało-czerwonymi opaskami, polskie nazwiska i wiek poległych – od lat kilkunastu do dwudziestu paru. Chwila ciszy po złożeniu kwiatów i zapaleniu zniczy w centralnym punkcie tego miejsca trwa znacznie dłużej. Nic w tym dziwnego, bo i refleksji mnóstwo.
Nieco obok, poniżej skarpy – spotkanie z historią najnowszą. Potężne granitowe krzyże, niepozorna kapliczka, a na środku – tonące w kwiatach i niebiesko-żółtych flagach – groby ze zdjęciami dwudziesto- może dwudziestokilkulatków (jeśli starszych to niewiele). Groby żołnierzy ukraińskiej armii pochodzących ze Lwowa (może też z okolic), poległych w czasie działań wojennych trwających na wschodzie kraju.
Spokojni o partnerstwo
Wędrówki śladami wspólnej historii to jedno. Wymiana samorządowcych doświadczeń – drugie. Na to także był czas, a nasi samorządowi gospodarze z merem Kamionki Buskiej Olegiem Omeljanem stwarzają naprawdę szczerą gościnną atmosferę.
W najbliższym czasie, w październiku, i oni wraz z mieszkańcami spotkają się przy wyborczych urnach. Kraj czeka reforma samorządowa, zmniejszenie liczebności lokalnych rad, czy planowana decentralizacja – zapowiedź przekazania dużej części upoważnień samorządom. Jak obiecuje Ukraińcom prezydent Poroszenko zmiany przewidują przekazać samorządom dużą część uprawnień, aby – jak to określił – skrócić odległość pomiędzy obywatelem i człowiekiem, podejmującym decyzję.
Nasi wschodni partnerzy nie ukrywają, że bardzo na te reformy liczą - jako samorządowcy i jako mieszkańcy. Za reformę trzymamy kciuki, a o dalszą współpracę jesteśmy spokojni.